- Nie przemienię się. –
powiedziała.
Nie wiedziała dlaczego nie mogła
zdjąć zaklęcia. Przypomniało się jej jak Paul sparaliżował jej ciało wbijając w jej
szyję swoje kły. Czuła jak po jej ciele rozpływa się palące ciepło, później
odrętwienie. Czy to możliwe, że to wina ugryzienia? Rozejrzała się, a jej wzrok
zatrzymał się na motocyklach.
- Umiesz to prowadzić? –
zapytała wskazując je palcem. Max
spojrzał we wskazanym kierunku i uśmiechnął się.
- Pewnie. – odpowiedział i
ruszył w ich kierunku. Luiza poszła za nim. Gdy już usiedli nie wiedziała czego
się trzymać. – Gotowa?
Kiwnęła głową zgadzając się. Max
odpalił silnik i usłyszeli przyjemny dla ucha pomruk. Chłopak ruszył z takim
impetem, że aby nie spaść złapała go w pasie wbijając paznokcie w jego ciało.
Usłyszała cichy śmiech ale nie zwróciła na niego uwagi. Przekazała mu wskazówki
gdzie ma jechać i wtuliła się w jego plecy chcąc odpocząć. Starała się nie
myśleć o tym co stało się ostatnio. Stanęła jej przed oczami roześmiana twarz
Paula. Ale Paula już nie ma. Gdzie ona teraz ma zamieszkać? Nie chce przenosić
się do pałacu. Przypomniała sobie też o rozkazie Szczura. Nie będzie jej
potrzebne mieszkanie. Musi za to odnaleźć Nathana. Poczuła jak motocykl
zwalnia. Wychyliła się i zobaczyła, że są już na miejscu. Schodząc z motocyklu
rozglądała się bacznie czy nie ma kogoś w pobliżu ale nikogo nie widziała.
Weszła do zaułka i zaczęła szukać Matta. Jednak nigdzie nie mogła go
dostrzec.
- Matt?! – krzyknęła rozglądając
się. Nagle usłyszała szmer w kontenerze na śmieci. Luiza wyjęła sztylet z
opaski na udzie i zaczęła zbliżać się do pojemnika.
- Luiza. – syknął za nią Max.
Spojrzała na niego pytająco. – Ja tam pójdę. – powiedział.
- Nie. Po moim trupie. Szczur
mnie zabije jak zginiesz. – odpowiedziała i szła dalej w stronę kontenera. Ze
śmieci wyłoniła się męska sylwetka. Luiza podbiegła do pojemnika.
- Matt? Co ty tu robisz? –
zapytała i schowała sztylet.
- Nie chowaj go. Oni mogą tu
przyjść. – powiedział rozglądając się. Spojrzał na blondyna, a później na
dziewczynę. – Kto to?
- Przyjaciel. – wyjaśniła nie
patrząc na Maxa.
- Ok. Zmywamy się stąd zanim tu
wrócą. – gorączkował się Matt. – Przemień się. – dodał. Luiza spojrzała na
blondyna.
- Ona nie może się przemienić. –
wyjaśnił.
- Co?! Jak to nie może?!
- Po tym jak Paul mnie ugryzł
nie mogę. – wyjaśniła.
- Dałaś mu się ugryźć? Zaraz.
Pokazałaś mu czym jesteś? – zapytał z paniką w głosie.
- Tak. – odpowiedzieli jednocześnie
z Maxem.
- Paul jest łowcą! On poluje na
te bestie. Nie spocznie póki cię nie zabije. – powiedział Matt.
- Nie wiedziałam o tym! – wykrzyknęła
i opuściła głowę na wspomnienie o przyjacielu.- Zresztą, to już bez znaczenia. –
dodała szeptem. Chłopak spojrzał na nią pytająco.
- Paul nie żyje. – wyjaśnił Max.
- Oh. To dobrze. – odetchnął z
ulgą. Luiza podniosła głowę do góry patrząc mu prosto w oczy.
- To dobrze?! – wykrzyknęła i
rzuciła nim o ścianę. – To był mój przyjaciel! . – powiedziała zbliżając się do
niego. Nagle poczuła się głodna. Podniosła go i wbiła kły w jego szyję. Znała
smak jego krwi. Piła zachłannie nie myśląc by
przestać. Jednak przypomniała się jej obietnica, która mu złożyła. Wiedziała,
że musi jej dotrzymać. Oderwała się i spojrzała na niego. Bał się jej. Ugryzła
swój nadgarstek i podsunęła mu pod nos.
- Pij. – rozkazała. Chłopak
patrzył na nią niepewnie ale w końcu zaczął pić jej krew. Krew wampirów jest
prawie uzależniająca dla ludzi. Po chwili słyszała ciche jęki wydawane przez
niego. Usłyszała też zgrzytanie zębów. Spojrzała na Maxa. Był wkurzony. Patrzył
na jej podopiecznego jakby chciał go zabić.
- Nawet o tym nie myśl. –
warknęła do niego. Spojrzał na nią zaskoczony.
- Przepraszam. – wyszeptał.
Podszedł do niej, odgarnął włosy i wbił kły w jej szyję. Otworzyła szerzej oczy
zdziwiona jego zachowaniem. Był aż tak głodny? Przecież niespełna godzinę temu pił
jej krew. Czuła jak mocno przyciska jej
ciało do siebie. Jego dłonie zaczęły schodzić w dół jej ciała.
- Max. – wychrypiała. –
Przestań. – Prosiła chociaż wcale tego nie chciała. Matt oderwał się od niej i
spojrzał na blondyna.
- Zostaw ją. – warknął. Max
oderwał się od niej i spojrzał na niego. Puścił Luizę i podszedł do chłopaka.
- Nie rozkazuj mi. – warknął po
czym skręcił mu kark.