sobota, 31 maja 2014

-10-

Jego krew smakowała znacznie lepiej niż ta ludzka. Chłopak chciał odepchnąć ją od siebie ale wczepiła w niego paznokcie. Po chwili jednak przyciskał ja do siebie prosząc by nie przestawała. A ona nie chciała przestać, mimo że była już syta. Z zamkniętymi oczami mruczała spijając każdą krople dającą jej rozkosz. Oboje już nie myśleli rozsądnie. Picie krwi z człowieka wywoływało u niego ból. Z wampirami było inaczej. Tworzyło się coś co wszyscy nazywali sztuczną przyjemnością. Jednak wampirzym małżeństwom bardzo się to podobało. Było to przyjemne dla obu stron nawet jeśli pił tylko jeden partner. Max chwycił jedną ręką jej nadgarstek i przez chwilę wdychał jej zapach, po czym wbił kły w jej żyłę. Chwila bólu sprawiła, że szeroko otworzyła oczy lekko obudzona z tej przyjemności. Oderwała się od jego szyi i wpatrywała zaskoczona jak spija jej krew. Kątem oka dostrzegała jak z jego szyi sączy się szkarłat, który ją hipnotyzuje. Pochyliła się i znów raczyła się jego krwią. Oboje tonęli w uczuciu rozkoszy. Max usiadł na podłodze puszczając jej nadgarstek. Trzymał dziewczynę mocno w pasie. Szybko przeniósł ją na łóżko zamykając przy tym drzwi. Siedząc na łóżku jedno przyciskało drugie do siebie z całych sił. Luiza siedziała na nim okrakiem splatając stopy na jego plecach. Tym razem zatopił kły w jej ramieniu pokrytym runami. Jęknęła cicho nie przestając pić. Max powoli rozpiął jej sukienkę i oderwał się od niej. Odsuwając ją lekko od siebie ściągnął z niej sukienkę. Ona za to rozerwała mu koszule . Wyjął z jej opaski sztylet i położył go obok nich na łóżku. Luiza oddychała ciężko wpatrując się w miejsce z którego wypływała krew, która miała nad nią władzę. Przez chwile przemknęło jej przez myśl, że nie powinna się tak zachowywać. Chłopakiem rządziło pożądanie przez to, że zatopiła w nim kły. Nią rządziła krew, a powinno też pożądanie. Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich Szczur. Towarzyszyła mu Alicja i dwójka przyjaciół Luizy.
- Rozdzielić ich. – warknął Szczur.
Paul wraz z olbrzymem szybko wzięli się za robotę. „Kochankowie” zaskoczeni przyglądali się ich działaniom. Dopiero gdy Paul dotknął Luizy zaczęła się szarpać. Gdy w końcu udało się ich oderwać od siebie Szczur podszedł do Maxa i uderzył go w twarz. Chłopak natychmiast obudził się z pod działania pożądania. Luiza za to wyszarpała się z objęć Paula i ze sztyletem ruszyła na najstarszego. Jednak gdy była już gotowa by zadać cios Max wybił jej sztylet z ręki nogą. Luiza stała zaskoczona. Spojrzała na blondyna. Patrzyli na siebie przez chwilę nie wierząc w to co przed chwilą robili.
- Przepraszam. – wyszeptała Luiza opuszczając głowę. Podniosła sztylet z podłogi i włożyła go w opaskę na udzie. Szybko włożyła też sukienkę odtrącając pomoc Paula przy zapięciu zamka.
 – Ukaż mnie. – dodała stając gotowa przed Szczurem.
- Nie! To mnie ukarz. – wykrzyczał szybko Max znów szarpiąc się w uścisku Patrica. Szczur patrzył przez chwilę na nich.
- Masz przyprowadzić do mnie wszystkie twoje siostry. – powiedział szorstkim tonem. Luiza otworzyła szeroko oczy. – Wraz z twoją bliźniaczką. – dodał kierując się do wyjścia.
- Po co ci one? – zapytała Alicja. Ona też była zaskoczona.
- Znów będziecie szczęśliwą rodziną. – odpowiedział z fałszywym uśmiechem i odszedł.
Luiza nadal stała zszokowana. Wszystkie? Wiedziała gdzie są. Wszystkie śpią głębokim snem. Patric puścił już Maxa, który stanął naprzeciwko niej. Chciał dotknąć jej policzka lecz odwróciła się od niego.
- Czy wszystko w porządku? – zapytał z troską. Dziewczyna pokręciła głową i pociągnęła nosem. Nagle wszyscy zdali sobie sprawę, że ona płacze.
- Wiesz gdzie wszystkie schowałaś, prawda? – zapytała Alicja podchodząc do niej i łapiąc ją za ramiona. Luiza nie padła pod wpływem jej dotyku więc zaklęcie podziałało.
- Tak. – odpowiedziała szlochając.
- Więc to żaden problem. Szybko je znajdziemy. – powiedział Patric.
- Nie! Nic nie pójdzie tak szybko! – wykrzyczała Lizi patrząc na niego.
- Przecież sama powiedziałaś, ze wiesz gdzie one są. – wtrącił Max.
- Nie mogę znaleźć Elizy. – wyszlochała opadając na podłogę i schowała twarz w dłoniach. Chłopcy patrzyli na nią zaskoczeni. Nie rozumieli jej i powodu przez który płacze.
- Ktoś porwał ją niedługo po tym jak Luiza wydostała nas z Instytutu. – wyjaśniła Alicja.
- Instytutu? – zapytali jednocześnie.
- Tam gdzie nas badali, a nad Elizą się znęcali by wydobyć ukryte oblicze Luizy. – odpowiedziała.
- Jakie oblicze? – zapytał Paul. – Przecież wszyscy wiemy jak wygląda i kim jest.
- Pokaże wam. – wyszeptała Luiza. Alicja spojrzała na nią zaskoczona.
- Na pewno tego chcesz?

- Nie. Ale inaczej nie zrozumieją. – wyjaśniła uciekając wzrokiem od wszystkich. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz