wtorek, 3 lutego 2015

-17-

Mężczyźni patrzyli się na parę, która stała przed nimi trzymając się za ręce. Atmosfera zrobiła się nie przyjemna. Chłopak o czerwonych oczach bacznie przyglądał się dwójce siedzących na łóżku. Oni też mu się przyglądali. Ciemnowłosy odwrócił wzrok pierwszy. Blondyn wyglądał jakby chciał rzucić się na narzeczonego Lizi.

- Mówiłeś coś, że mnie kocha? – zapytał z ironią w głosie Matt. – Jeśli tak jest to go wręcz ubóstwia chyba. Nie radzę wpatrywać się w niego z taką zazdrością, bo ona wydrapie ci oczy. – dodał po czym wstał i wyszedł z pokoju. Max spojrzał na dziewczynę. Rzeczywiście wyglądała na co najmniej zła.

- Kto to jest? – zapytał aksamitnym głosem Nathan.

- To Max. Podopieczny mojego szefa. – wyjaśniła przez zaciśnięte zęby. Chłopak pogładził ją po policzku i szybko nastąpiła zmiana jej wyglądu. Oczy nie były już zwężone, mięśnie się rozluźniły. Max był pod wrażeniem jak ten chłopak na nią działa.

- Spokojnie. Myślę, że jak na razie masz dość rozlewu krwi, nie sądzisz? – zapytał delikatnym głosem.

W jej oczach zebrały się łzy. Nagle wpadła w jego ramiona i zaczęła łkać jak małe dziecko. Nathan spojrzał twardo na blondyna, a ten wyszedł z pokoju. Para przeniosła się na brzeg łóżka. Dziewczyna płakała przez kilka minut a on cały czas ją przytulał i głaskał po głowie. Gdy przestała już płakać otarł jej policzki i delikatnie pocałował.

- Wiem, że musimy odczarować twoje siostry. – wyszeptał. – Wiem też, że twój szef kazał ci pracować z Maxem i Alicją. - dodał.

- Skąd wiesz, że ona już nie śpi? – zapytała zdziwiona.

- Alicja sama wysłała mi wiadomość zaraz po przebudzeniu. Nadal jest wściekła? – zapytał robiąc kwaśną minę. Dziewczyna się roześmiała i pokręciła głową. – To dobrze. Obiecała zrobić mi coś strasznego.

- Nie zrobiłaby tego. – powiedziała stanowczo. – Przecież one cię ubóstwiają.

- Ale uśpiliśmy je bez ich zgody.

- Ale dla ich bezpieczeństwa.  – powiedziała podchodząc do ptaka, który nadal siedział na oparciu krzesła.

- To nas nie usprawiedliwia w pełni. – powiedział patrząc na nią. – Kim jest ten chłopak o niebieskich oczach?

- To Matt. – wyjaśniła z uśmiechem głaszcząc kruka. – To mój podopieczny.

- A więc kogoś jednak przemieniłaś.

- Nie podoba ci się to? – zapytała patrząc na niego.

- Nie o to chodzi. Czuję, że coś między wami zaszło. – odpowiedział twardo ze szczególnym naciskiem na „coś”.

- Nie spałam z nikim. Nadal jestem dziewicą. – odpowiedziała bez wyrazu.

- Dobrze. Ale nawet on wspomniał coś o miłości zanim wyszedł.

- To tylko przywiązanie. – wyjaśniła.

- Długo go znałaś zanim to zrobiłaś? – zapytał zaciekawiony. – Nigdy mi o nim nie opowiadałaś.

- Poznałam go kilka dni temu. Sam mnie odnalazł. – odpowiedziała. – To przywiązanie krwi. – dodała głaszcząc ptaka. Lubiła go choć na początku była przeciwna pomysłowi Nathana żeby go zaczarował. Nagle chłopak znalazł się przy niej łapiąc ją mocno za nadgarstek. Ptak przestraszony zakrakał i odleciał.

- Wystraszyłeś go. – powiedziała spokojnie.

- To naprawdę te przywiązanie? – wywarczał przez zaciśnięte zęby.

- Nie wiem czy to tak się nazywa. Czuje to samo co ja. – wyjaśniła. Chłopak ścisnął jej rękę mocniej.

- Wiesz co to znaczy? – wyszeptał. Wyglądał na wściekłego.

- To boli. – wywarczała dziewczyna. – Nie podoba mi się twoje zachowanie. Wiem, że to znaczy tyle, że nie możemy się oddalać od siebie i muszę uważać na siebie by nic mu się nie stało. – dodała. Chłopak puścił jej nadgarstek.

- Przepraszam. – wyszeptał przytulając ją. – Po prostu wiem, że to będzie teraz niemożliwe.

- Co takiego będzie niemożliwe?

- Nie uchronisz go przed cierpieniem. – odpowiedział.

- Jak to? – zapytała i początkowe przerażenie zaczęło powoli do niej wracać.

- Matka wyjaśniła mi jak wygląda rytuał zdjęcia czaru z twoich sióstr. Nie jest prosty. I wymaga poświęcenia od czarownicy, która rzucała zaklęcie.

- Jak bardzo to boli? – zapytała, a przed oczami stanął jej obraz wijącego się z bólu chłopaka.

- Ona porównała go do tego przy łamaniu kości. Kilku na raz. – wyjaśnił. Otworzyła szeroko oczy.

- Nie dam rady. – wyszeptała, a jej ciało zaczęło się trząść.

- Spokojnie kochanie. Ja tam będę. I już kiedyś to przeżyłaś. – wyszeptał starając się ją uspokoić. Wiedział, że to nie będzie proste ale znajdzie sposób by ona nie cierpiała. Luiza opanowała strach i odsunęła się.

- Muszę coś zjeść. – wyszeptała.

- Zaproponował bym ci swoją krew ale wiem, że za nią nie przepadasz. - powiedział uśmiechając się.

Dziewczyna zrobiła kwaśną minę wspominając smak jego krwi. Chwyciła go za rękę i wyszli z pokoju. Chłopaki oglądali akurat w telewizji jakiś mecz ale nie okazywali większego zainteresowania nim. Matt podniósł wzrok na Luizę.

- Często zmieniają ci się nastroje. – stwierdził po czym wrócił do oglądania. Luiza zignorowała go ale uśmiechnęła się.

- Która godzina? – zapytała. Max wskazał zegar stojący na kominku, który wskazywał 12:30. – Matt. Jesteś głodny? – zapytała.

Nagle przypomniało jej się, że to mieszkanie Paula, a nie jej. Nie powinno jej tu już być. Ogarnął ją smutek po stracie przyjaciela.

- Nie przejmuj się. Paul przepisał to mieszkanie na ciebie w razie gdyby coś mu się stało. – powiedział Matt. Luiza spojrzała na niego zdziwiona. – Trochę poszperałem w jego głowie.  – dodał cichym głosem.

- Umiesz czytać w myślach? – zapytał zaciekawiony Nathan. Chłopak przytaknął głową.

- Nie tylko czytać ale też poznać czyjąś przeszłość. – wyjaśnił.

- Każdego czy tylko wybranych stworzeń? – zapytał zaskoczony Max.

- Każdego. – Odpowiedział. – Oprócz mojej pani. – dodał szybko.

- To dlatego, że sobie tego nie życzę. – wyjaśniła dziewczyna.

- Do moich myśli się nie wedrzesz. – zaśmiał się Nathan.

 - To demon. Oni są na to tak jakby odporni. – wyjaśniła szybko Luiza. – Nawet moje oko na niego nie działa.

- Spróbujmy. – powiedział Matt z uśmiechem na twarzy i skupił wzrok na Nathanie. Po chwili jednak złapał się za głowę, a demon roześmiał się. – To było okropne. – wysyczał.

- Mówiłem, że nie dasz rady. – zaśmiał się.

Nagle usłyszeli jak otwierają się drzwi i ktoś wchodzi do mieszkania. Luiza odwróciła się i zobaczyła Alicję i Patrica, którzy rozmawiali ze sobą ożywieni. Alicja umilkła widząc siostrę i jej narzeczonego.

- Nathan! – zawołała z uśmiechem i ruszyła na przód. Jednak uśmiech szybko zniknął z jej twarz zastąpiony wyszczerzonymi małymi kiełkami. – Ty dupku! Obiecuję, że cię zabiję!

Luiza szybko jednak powaliła ją na podłogę kilkoma ruchami.

- Nie waż się go tknąć siostrzyczko. – zaśmiała się. – Zrobiliśmy to dla waszego bezpieczeństwa. – dodała.

- Co takiego nam zagrażało, że praktycznie mnie zabiliście? – zapytała gdy Luiza już zeszła z niej i stanęła obok.

- Ci ludzie, którzy porwali Elizę, prawdopodobnie chcą mieć was wszystkie. – wyjaśnił Nathan.

- Po co? – zapytał Patric podnosząc Alicję.

- Nie wiemy tego dokładnie ale chcą nas pewnie do czegoś wykorzystać. Działaliśmy szybko. – odpowiedziała Luiza.

- Czego mogą chcieć od czarownic? – zapytał Max.

- Nie chodzi im o to, że one są czarownicami. – wyjaśnił demon.

- Kim ty w ogóle jesteś? – zapytał olbrzym.

- To narzeczony siostrzyczki. – wyjaśniła mu Alicja.

- Ty pewnie jesteś Patric. Luiza dużo opowiadała o tobie i Paulu. – powiedział Nathan.

- Wracając do tematu. – przerwał Matt. – Czego oni od was chcą?

- A czego mogą chcieć od potwora, anioła, dwóch kotołaków, dampirów, kogoś kto zabiera energię i kogoś kto przekazuje swoją energie komuś? Chyba tylko ich mocy. – wyjaśniła Alicja.

- Szybko się domyśliłaś. – zauważyła zdziwiona Luiza.

- To nie było trudne. Czarownic jest bez liku. Są też magowie, którzy uczą się czarów. A takie coś jak my to rzadkość. Szczególnie ty, ja i Oliwia. – wyjaśniła.

- To twoja bliźniaczka? –zapytał Max.

- Tak. Ja zabieram energie komuś, a ona oddaje swoją energie. – odpowiedziała.

- Ok. Resztę o moich siostrzyczka opowiem wam kiedy indziej. – przerwała im Luiza. – Jestem głodna. Matt idziesz z nami? – zapytała ponownie.

- Nie, zaczekam tu. Max wyjaśnił mi gdzie jest „jadalnia”. – odpowiedział.

- My właśnie wracamy, więc życzę smacznego. – powiedziała Alicja i ścisnęła siostrę.

- Ok. W takim razie my wychodzimy. Możemy spotkać się pod siedzibą Szczura? – zapytała Lizi. – Musimy go poinformować, że wyruszamy. No i załatwić sprawę z Mattem. – wyjaśniła.

- Załatwić? – zapytał zdziwiony Matt.

- Musisz poznać mojego ojca, twojego szefa. – odpowiedział Max.

- Dobra. To do zobaczenia. – pożegnali się i wyszli.

- Ciekawa gromadka. – stwierdził Nathan schodząc po schodach.

- Taa. Mam tylko nadzieje, że wszyscy wrócą cali i zdrowi z tej podróży. – wyszeptała.

- Na pewno. – zapewnił ją. Pocałowała go w policzek i ruszyli przed siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz