Mężczyźni patrzyli się na parę, która stała przed nimi trzymając się za ręce. Atmosfera zrobiła się nie przyjemna. Chłopak o czerwonych oczach bacznie przyglądał się dwójce siedzących na łóżku. Oni też mu się przyglądali. Ciemnowłosy odwrócił wzrok pierwszy. Blondyn wyglądał jakby chciał rzucić się na narzeczonego Lizi.
- Mówiłeś coś, że mnie kocha? – zapytał z ironią w głosie Matt. – Jeśli tak jest to go wręcz ubóstwia chyba. Nie radzę wpatrywać się w niego z taką zazdrością, bo ona wydrapie ci oczy. – dodał po czym wstał i wyszedł z pokoju. Max spojrzał na dziewczynę. Rzeczywiście wyglądała na co najmniej zła.
- Kto to jest? – zapytał aksamitnym głosem Nathan.
- To Max. Podopieczny mojego szefa. – wyjaśniła przez zaciśnięte zęby. Chłopak pogładził ją po policzku i szybko nastąpiła zmiana jej wyglądu. Oczy nie były już zwężone, mięśnie się rozluźniły. Max był pod wrażeniem jak ten chłopak na nią działa.
- Spokojnie. Myślę, że jak na razie masz dość rozlewu krwi, nie sądzisz? – zapytał delikatnym głosem.
W jej oczach zebrały się łzy. Nagle wpadła w jego ramiona i zaczęła łkać jak małe dziecko. Nathan spojrzał twardo na blondyna, a ten wyszedł z pokoju. Para przeniosła się na brzeg łóżka. Dziewczyna płakała przez kilka minut a on cały czas ją przytulał i głaskał po głowie. Gdy przestała już płakać otarł jej policzki i delikatnie pocałował.
- Wiem, że musimy odczarować twoje siostry. – wyszeptał. – Wiem też, że twój szef kazał ci pracować z Maxem i Alicją. - dodał.
- Skąd wiesz, że ona już nie śpi? – zapytała zdziwiona.
- Alicja sama wysłała mi wiadomość zaraz po przebudzeniu. Nadal jest wściekła? – zapytał robiąc kwaśną minę. Dziewczyna się roześmiała i pokręciła głową. – To dobrze. Obiecała zrobić mi coś strasznego.
- Nie zrobiłaby tego. – powiedziała stanowczo. – Przecież one cię ubóstwiają.
- Ale uśpiliśmy je bez ich zgody.
- Ale dla ich bezpieczeństwa. – powiedziała podchodząc do ptaka, który nadal siedział na oparciu krzesła.
- To nas nie usprawiedliwia w pełni. – powiedział patrząc na nią. – Kim jest ten chłopak o niebieskich oczach?
- To Matt. – wyjaśniła z uśmiechem głaszcząc kruka. – To mój podopieczny.
- A więc kogoś jednak przemieniłaś.
- Nie podoba ci się to? – zapytała patrząc na niego.
- Nie o to chodzi. Czuję, że coś między wami zaszło. – odpowiedział twardo ze szczególnym naciskiem na „coś”.
- Nie spałam z nikim. Nadal jestem dziewicą. – odpowiedziała bez wyrazu.
- Dobrze. Ale nawet on wspomniał coś o miłości zanim wyszedł.
- To tylko przywiązanie. – wyjaśniła.
- Długo go znałaś zanim to zrobiłaś? – zapytał zaciekawiony. – Nigdy mi o nim nie opowiadałaś.
- Poznałam go kilka dni temu. Sam mnie odnalazł. – odpowiedziała. – To przywiązanie krwi. – dodała głaszcząc ptaka. Lubiła go choć na początku była przeciwna pomysłowi Nathana żeby go zaczarował. Nagle chłopak znalazł się przy niej łapiąc ją mocno za nadgarstek. Ptak przestraszony zakrakał i odleciał.
- Wystraszyłeś go. – powiedziała spokojnie.
- To naprawdę te przywiązanie? – wywarczał przez zaciśnięte zęby.
- Nie wiem czy to tak się nazywa. Czuje to samo co ja. – wyjaśniła. Chłopak ścisnął jej rękę mocniej.
- Wiesz co to znaczy? – wyszeptał. Wyglądał na wściekłego.
- To boli. – wywarczała dziewczyna. – Nie podoba mi się twoje zachowanie. Wiem, że to znaczy tyle, że nie możemy się oddalać od siebie i muszę uważać na siebie by nic mu się nie stało. – dodała. Chłopak puścił jej nadgarstek.
- Przepraszam. – wyszeptał przytulając ją. – Po prostu wiem, że to będzie teraz niemożliwe.
- Co takiego będzie niemożliwe?
- Nie uchronisz go przed cierpieniem. – odpowiedział.
- Jak to? – zapytała i początkowe przerażenie zaczęło powoli do niej wracać.
- Matka wyjaśniła mi jak wygląda rytuał zdjęcia czaru z twoich sióstr. Nie jest prosty. I wymaga poświęcenia od czarownicy, która rzucała zaklęcie.
- Jak bardzo to boli? – zapytała, a przed oczami stanął jej obraz wijącego się z bólu chłopaka.
- Ona porównała go do tego przy łamaniu kości. Kilku na raz. – wyjaśnił. Otworzyła szeroko oczy.
- Nie dam rady. – wyszeptała, a jej ciało zaczęło się trząść.
- Spokojnie kochanie. Ja tam będę. I już kiedyś to przeżyłaś. – wyszeptał starając się ją uspokoić. Wiedział, że to nie będzie proste ale znajdzie sposób by ona nie cierpiała. Luiza opanowała strach i odsunęła się.
- Muszę coś zjeść. – wyszeptała.
- Zaproponował bym ci swoją krew ale wiem, że za nią nie przepadasz. - powiedział uśmiechając się.
Dziewczyna zrobiła kwaśną minę wspominając smak jego krwi. Chwyciła go za rękę i wyszli z pokoju. Chłopaki oglądali akurat w telewizji jakiś mecz ale nie okazywali większego zainteresowania nim. Matt podniósł wzrok na Luizę.
- Często zmieniają ci się nastroje. – stwierdził po czym wrócił do oglądania. Luiza zignorowała go ale uśmiechnęła się.
- Która godzina? – zapytała. Max wskazał zegar stojący na kominku, który wskazywał 12:30. – Matt. Jesteś głodny? – zapytała.
Nagle przypomniało jej się, że to mieszkanie Paula, a nie jej. Nie powinno jej tu już być. Ogarnął ją smutek po stracie przyjaciela.
- Nie przejmuj się. Paul przepisał to mieszkanie na ciebie w razie gdyby coś mu się stało. – powiedział Matt. Luiza spojrzała na niego zdziwiona. – Trochę poszperałem w jego głowie. – dodał cichym głosem.
- Umiesz czytać w myślach? – zapytał zaciekawiony Nathan. Chłopak przytaknął głową.
- Nie tylko czytać ale też poznać czyjąś przeszłość. – wyjaśnił.
- Każdego czy tylko wybranych stworzeń? – zapytał zaskoczony Max.
- Każdego. – Odpowiedział. – Oprócz mojej pani. – dodał szybko.
- To dlatego, że sobie tego nie życzę. – wyjaśniła dziewczyna.
- Do moich myśli się nie wedrzesz. – zaśmiał się Nathan.
- To demon. Oni są na to tak jakby odporni. – wyjaśniła szybko Luiza. – Nawet moje oko na niego nie działa.
- Spróbujmy. – powiedział Matt z uśmiechem na twarzy i skupił wzrok na Nathanie. Po chwili jednak złapał się za głowę, a demon roześmiał się. – To było okropne. – wysyczał.
- Mówiłem, że nie dasz rady. – zaśmiał się.
Nagle usłyszeli jak otwierają się drzwi i ktoś wchodzi do mieszkania. Luiza odwróciła się i zobaczyła Alicję i Patrica, którzy rozmawiali ze sobą ożywieni. Alicja umilkła widząc siostrę i jej narzeczonego.
- Nathan! – zawołała z uśmiechem i ruszyła na przód. Jednak uśmiech szybko zniknął z jej twarz zastąpiony wyszczerzonymi małymi kiełkami. – Ty dupku! Obiecuję, że cię zabiję!
Luiza szybko jednak powaliła ją na podłogę kilkoma ruchami.
- Nie waż się go tknąć siostrzyczko. – zaśmiała się. – Zrobiliśmy to dla waszego bezpieczeństwa. – dodała.
- Co takiego nam zagrażało, że praktycznie mnie zabiliście? – zapytała gdy Luiza już zeszła z niej i stanęła obok.
- Ci ludzie, którzy porwali Elizę, prawdopodobnie chcą mieć was wszystkie. – wyjaśnił Nathan.
- Po co? – zapytał Patric podnosząc Alicję.
- Nie wiemy tego dokładnie ale chcą nas pewnie do czegoś wykorzystać. Działaliśmy szybko. – odpowiedziała Luiza.
- Czego mogą chcieć od czarownic? – zapytał Max.
- Nie chodzi im o to, że one są czarownicami. – wyjaśnił demon.
- Kim ty w ogóle jesteś? – zapytał olbrzym.
- To narzeczony siostrzyczki. – wyjaśniła mu Alicja.
- Ty pewnie jesteś Patric. Luiza dużo opowiadała o tobie i Paulu. – powiedział Nathan.
- Wracając do tematu. – przerwał Matt. – Czego oni od was chcą?
- A czego mogą chcieć od potwora, anioła, dwóch kotołaków, dampirów, kogoś kto zabiera energię i kogoś kto przekazuje swoją energie komuś? Chyba tylko ich mocy. – wyjaśniła Alicja.
- Szybko się domyśliłaś. – zauważyła zdziwiona Luiza.
- To nie było trudne. Czarownic jest bez liku. Są też magowie, którzy uczą się czarów. A takie coś jak my to rzadkość. Szczególnie ty, ja i Oliwia. – wyjaśniła.
- To twoja bliźniaczka? –zapytał Max.
- Tak. Ja zabieram energie komuś, a ona oddaje swoją energie. – odpowiedziała.
- Ok. Resztę o moich siostrzyczka opowiem wam kiedy indziej. – przerwała im Luiza. – Jestem głodna. Matt idziesz z nami? – zapytała ponownie.
- Nie, zaczekam tu. Max wyjaśnił mi gdzie jest „jadalnia”. – odpowiedział.
- My właśnie wracamy, więc życzę smacznego. – powiedziała Alicja i ścisnęła siostrę.
- Ok. W takim razie my wychodzimy. Możemy spotkać się pod siedzibą Szczura? – zapytała Lizi. – Musimy go poinformować, że wyruszamy. No i załatwić sprawę z Mattem. – wyjaśniła.
- Załatwić? – zapytał zdziwiony Matt.
- Musisz poznać mojego ojca, twojego szefa. – odpowiedział Max.
- Dobra. To do zobaczenia. – pożegnali się i wyszli.
- Ciekawa gromadka. – stwierdził Nathan schodząc po schodach.
- Taa. Mam tylko nadzieje, że wszyscy wrócą cali i zdrowi z tej podróży. – wyszeptała.
- Na pewno. – zapewnił ją. Pocałowała go w policzek i ruszyli przed siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz