Siedzieli w salonie czekając aż Luiza wróci. Paul przyglądał się mężczyźnie siedzącemu na jego sofie. Zadawał sobie pytanie, dlaczego ktoś zdrowy chce zrezygnować z normalnego życia i stać się wampirem z własnej woli.
- Jest mi to do czegoś potrzebne. - odpowiedział nagle jego gość.
Źrenice Paula rozszerzyły się przez zaskoczenie. Czy ten koleś czyta w jego myślach? Patrzył na niego twardym wzrokiem ale on nie odezwał się. Zbieg okoliczności?
- Może zanim cię przemienię mógłbyś się chociaż przedstawić? - usłyszeli nagle dziewczynę.
Oboje nie słyszeli gdy wyszła ze swojego pokoju. Miała na sobie dopasowaną, prostą czarną sukienkę bez ramion do połowy uda. Paul zawsze widział ją w sukienkach. Oprócz tych dni gdy pracowali dla Szczura i nosiła kostium. Jej stroje zawsze były w kolorze czerni. Nogi miała bose, a jej oko jak zawsze zasłaniała biała opaska.
- Mam na imię Matt. - przedstawił się.
Luiza podeszła w tym czasie do kanapy i usiadła na jej drugim końcu, jak najdalej od chłopaka. Wyglądała jak obrażone dziecko z skrzyżowanymi rękami na piersi. Jej oczy wpatrywały się w jej przyszłego podopiecznego. I gdyby wzrokiem można było zabijać ich gość już dawno byłby trupem. Niespodziewanie ich gość zaśmiał się. Paul oderwał wzrok od dziewczyny i przyjrzał mu się znowu.
- Cieszymy się, że Luiza nie zabija wzrokiem, prawda? - zwrócił się do gospodarza domu.
Jego głos wręcz ociekał kpiną, a postawa ciała wyrażała o wiele za dużo pewności siebie. Jeśli siła jest mu potrzebna do skrzywdzenia Luizy to Paul osobiście urwie mu głowę.
- Uważaj o czym myślisz, bo nigdy nie wiesz kto ma jakie zdolności.
Luizie przestała się podobać postawa ich gościa. Wyciągnęła sztylet i przyłożyła mu go do gardła.
- Wyjaśnię ci coś jeszcze, żeby wszystko było jasne. To, że cię przemienię nie znaczy, że nie wyrwę ci serca przy pierwszej okazji gdy popełnisz błąd. - wywarczała patrząc mu prosto w twarz.
Postawa Matta diametralnie się zmieniła. Wiedział, że jego życie jeszcze w tej chwili jest za kruche więc postanowił być ostrożny.
- Po przemianie też radzę ci uważać. - dodała jeszcze do jego postanowień.
- Czy ty też... ? - zapytał zaskoczony chłopak.
- Ja jestem czarownicą. - odpowiedziała prostując się przed nim. - Jest kilka zaklęć dając mi możliwość korzystania z takiej umiejętności jak twoja.
- Jakiej umiejętności? - zapytał Paul. Luiza usiadła z powrotem na kanapie.
- Matt czyta w naszych umysłach. - odpowiedziała.
- Mam to odkąd pamiętam. Od dziecka. - wyjaśnił Matt.
Luiza spojrzała na niego. Pierwszy raz podczas tego spotkania pomyślała, że warto byłoby mieć go u swego boku. Chłopak spojrzał na nią i uśmiechnął się.
- Nie czytaj mi w myślach! - krzyknęła ze złością po czym wyszeptała coś w nieznanym im języku.- Dobra teraz możemy ustalić resztę szczegółów twojej przemiany.
Większość już została omówiona. Matt nadal patrzył na Luizę z uśmiechem.
- Muszę jeszcze zbadać kilka spraw ale jestem pewny, że termin przemiany podam wam lada dzień. - powiedział przenosząc wzrok na Paula.
- Może się jeszcze rozmyślisz. - powiedziała Luiza nie patrząc na niego. Mieć podopiecznego to duża odpowiedzialność.
- Nie. Na pewno mnie przemienisz w wampira. - odpowiedział szybko pewny siebie. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona tą pewnością. Co go popycha do tego czynu? Jest chory? Ma problemy od których chce uciec? Lub może ktoś mu grozi? Albo chce skrzywdzić kogoś mu bliskiego? Nie mógł odpowiedzieć na jej pytania, ponieważ przez rzucone zaklęcie nie znał jej myśli. Bycie wampirem da mu siłę i pewnego rodzaju nieśmiertelność. Do ciała wampira ciężko się wedrzeć by wyrwać mu serce. Gdzieś w głębi swojej duszy Luiza podziwiała go. Może dlatego, że przypominał jej ją samą. Została wampirem by bronić Elizę oraz wszystkie swoje młodsze siostry.
- Muszę już iść. - powiedział wybudzając ją ze swoich myśli. Wstał z kanapy i ruszył w kierunku drzwi. Luiza wstała i poszła za nim, a wraz z nią poszedł Paul. Matt sam otworzył sobie drzwi i stanął jeszcze w progu.
- Odezwę się niedługo. - powiedział z uśmiechem i wyciągnął rękę do Paula, który uścisnął ją na pożegnanie.
- Do zobaczenia. - powiedziała cicho Lizi.
Chłopak uśmiechnął się do niej ciepło. Coś poruszyło ją w tym uśmiechu. Przypomniał o jej bliźniaczce. Chłopak ruszył w stronę schodów. Paul poszedł w głąb swego domu, a ona została jeszcze na chwilę w otwartych drzwiach.
- Łączy nas więcej niż myślisz Luizo. - wyszeptał jeszcze nie odwracając się i zniknął jej z oczu. Wiedział, że go usłyszała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz