Jego krew smakowała znacznie
lepiej niż ta ludzka. Chłopak chciał odepchnąć ją od siebie ale wczepiła w
niego paznokcie. Po chwili jednak przyciskał ja do siebie prosząc by nie
przestawała. A ona nie chciała przestać, mimo że była już syta. Z zamkniętymi
oczami mruczała spijając każdą krople dającą jej rozkosz. Oboje już nie myśleli
rozsądnie. Picie krwi z człowieka wywoływało u niego ból. Z wampirami było
inaczej. Tworzyło się coś co wszyscy nazywali sztuczną przyjemnością. Jednak
wampirzym małżeństwom bardzo się to podobało. Było to przyjemne dla obu stron
nawet jeśli pił tylko jeden partner. Max chwycił jedną ręką jej nadgarstek i
przez chwilę wdychał jej zapach, po czym wbił kły w jej żyłę. Chwila bólu
sprawiła, że szeroko otworzyła oczy lekko obudzona z tej przyjemności. Oderwała
się od jego szyi i wpatrywała zaskoczona jak spija jej krew. Kątem oka
dostrzegała jak z jego szyi sączy się szkarłat, który ją hipnotyzuje. Pochyliła
się i znów raczyła się jego krwią. Oboje tonęli w uczuciu rozkoszy. Max
usiadł na podłodze puszczając jej nadgarstek. Trzymał dziewczynę mocno w pasie. Szybko
przeniósł ją na łóżko zamykając przy tym drzwi. Siedząc na łóżku jedno
przyciskało drugie do siebie z całych sił. Luiza siedziała na nim okrakiem
splatając stopy na jego plecach. Tym razem zatopił kły w jej ramieniu pokrytym runami. Jęknęła cicho nie przestając pić. Max powoli rozpiął jej sukienkę i
oderwał się od niej. Odsuwając ją lekko od siebie ściągnął z niej sukienkę. Ona
za to rozerwała mu koszule . Wyjął z jej opaski sztylet i położył go obok nich
na łóżku. Luiza oddychała ciężko wpatrując się w miejsce z którego wypływała
krew, która miała nad nią władzę. Przez chwile przemknęło jej przez myśl, że
nie powinna się tak zachowywać. Chłopakiem rządziło pożądanie przez to, że zatopiła w nim kły. Nią rządziła krew, a powinno też pożądanie. Nagle drzwi
otworzyły się i stanął w nich Szczur. Towarzyszyła mu Alicja i dwójka
przyjaciół Luizy.
- Rozdzielić ich. – warknął
Szczur.
Paul wraz z olbrzymem szybko
wzięli się za robotę. „Kochankowie” zaskoczeni przyglądali się ich działaniom.
Dopiero gdy Paul dotknął Luizy zaczęła się szarpać. Gdy w końcu udało się ich
oderwać od siebie Szczur podszedł do Maxa i uderzył go w twarz. Chłopak
natychmiast obudził się z pod działania pożądania. Luiza za to wyszarpała się z
objęć Paula i ze sztyletem ruszyła na najstarszego. Jednak gdy była już gotowa
by zadać cios Max wybił jej sztylet z ręki nogą. Luiza stała zaskoczona. Spojrzała na
blondyna. Patrzyli na siebie przez chwilę nie wierząc w to co przed chwilą robili.
- Przepraszam. – wyszeptała
Luiza opuszczając głowę. Podniosła sztylet z podłogi i włożyła go w opaskę na
udzie. Szybko włożyła też sukienkę odtrącając pomoc Paula przy zapięciu zamka.
– Ukaż mnie. – dodała stając gotowa przed Szczurem.
- Nie! To mnie ukarz. – wykrzyczał
szybko Max znów szarpiąc się w uścisku Patrica. Szczur patrzył przez chwilę na
nich.
- Masz przyprowadzić do mnie
wszystkie twoje siostry. – powiedział szorstkim tonem. Luiza otworzyła szeroko
oczy. – Wraz z twoją bliźniaczką. – dodał kierując się do wyjścia.
- Po co ci one? – zapytała
Alicja. Ona też była zaskoczona.
- Znów będziecie szczęśliwą
rodziną. – odpowiedział z fałszywym uśmiechem i odszedł.
Luiza nadal stała zszokowana.
Wszystkie? Wiedziała gdzie są. Wszystkie śpią głębokim snem. Patric puścił już
Maxa, który stanął naprzeciwko niej. Chciał dotknąć jej policzka lecz odwróciła
się od niego.
- Czy wszystko w porządku? –
zapytał z troską. Dziewczyna pokręciła głową i pociągnęła nosem. Nagle wszyscy
zdali sobie sprawę, że ona płacze.
- Wiesz gdzie wszystkie
schowałaś, prawda? – zapytała Alicja podchodząc do niej i łapiąc ją za ramiona.
Luiza nie padła pod wpływem jej dotyku więc zaklęcie podziałało.
- Tak. – odpowiedziała
szlochając.
- Więc to żaden problem. Szybko
je znajdziemy. – powiedział Patric.
- Nie! Nic nie pójdzie tak
szybko! – wykrzyczała Lizi patrząc na niego.
- Przecież sama powiedziałaś, ze
wiesz gdzie one są. – wtrącił Max.
- Nie mogę znaleźć Elizy. –
wyszlochała opadając na podłogę i schowała twarz w dłoniach. Chłopcy patrzyli na
nią zaskoczeni. Nie rozumieli jej i powodu przez który płacze.
- Ktoś porwał ją niedługo po tym
jak Luiza wydostała nas z Instytutu. – wyjaśniła Alicja.
- Instytutu? – zapytali
jednocześnie.
- Tam gdzie nas badali, a nad
Elizą się znęcali by wydobyć ukryte oblicze Luizy. – odpowiedziała.
- Jakie oblicze? – zapytał Paul.
– Przecież wszyscy wiemy jak wygląda i kim jest.
- Pokaże wam. – wyszeptała
Luiza. Alicja spojrzała na nią zaskoczona.
- Na pewno tego chcesz?
- Nie. Ale inaczej nie
zrozumieją. – wyjaśniła uciekając wzrokiem od wszystkich.